Warning: Cannot use a scalar value as an array in /home/arturnyk/domains/arturnyk.pl/public_html/wp-content/themes/luminary/functions.php on line 2876

Warning: Cannot use a scalar value as an array in /home/arturnyk/domains/arturnyk.pl/public_html/wp-content/themes/luminary/functions.php on line 2883

Warning: Cannot use a scalar value as an array in /home/arturnyk/domains/arturnyk.pl/public_html/wp-content/themes/luminary/functions.php on line 2890
Czerwiec, 2012 | Artur Nyk
×
Artur Nyk
  • Fotografie
  • Warsztaty
    • Warsztaty fotografii motoryzacyjnej
    • WARSZTATY FOTOGRAFIA STUDYJNA PORTRET & FASHION
    • Warsztaty fotografii studyjnej
  • Kontakt
  • Blog
  • Fotografie
  • Warsztaty
    • Warsztaty fotografii motoryzacyjnej
    • WARSZTATY FOTOGRAFIA STUDYJNA PORTRET & FASHION
    • Warsztaty fotografii studyjnej
  • Kontakt
  • Blog

30 czerwca 2012

| przez Artur Nyk

Jasność widzę, jasność !!!

Przez ostatnie dni zamilkłem na blogu, a wszystko przez suknie ślubne, które pojawiły się w moim studio w ogromnej ilości. Razem z sukniami przylecieli Włosi, więc przez kilka dni mogłem uczyć się włoskiego. Moja nauka ograniczyła się do słowa „sposa” czyli panna młoda, okazało się bowiem, że wszystkie inna ważne słowa jak pizza, lavazza, pasta i birra, potrzebne do komunikacji to już znam.

Włosi byli zachwyceni urodą i bezpośredniością polskich dziewczyn, no ale co w tym dziwnego? Ja się z nimi zgadzam :) Pozowały mi dwie dziewczyny, Kamila Gawęda i Karolina Morawiec. Z Karoliną pracowałem już wcześniej wielokrotnie i byłem spokojny o efekt, natomiast Kamila, z która robiłem sesję pierwszy raz, zachwyciła wszystkich swoim uśmiechem. Miała niebywała umiejętność zmiany swojej miny w ułamku sekundy, od neutralnego wyrazu twarzy do uśmiechu jak gdyby od godziny przeżywała najradośniejsze chwile swego życia i znów do całkowicie neutralnej miny.

Białe sukienki, białe rekwizyty, białe dekoracje. Wszystko było białe. A oświetlenie białego  na białym to niezbyt łatwe zadanie. Wpatrywałem się więc w odcienie bieli na zdjęciach przez długie godziny, sprawdzając czy nadal są w tych bielach szczegóły. Jeszcze trochę i widziałbym tylko białe plamy przed oczami :)

Drugiego dnia sesji wszystko było podporządkowane jednej sprawie : musieliśmy skończyć zdjęcia przed rozpoczęciem meczu Włochy-Niemcy. Udało się, choć ostatniej chwili szukaliśmy jeszcze w centrum Katowic miejsca w jakiejś knajpie przed telewizorem. Fajnie było oglądać taki mecz w towarzystwie Włochów. Gdy padały bramki czułem się jakby to Polska wygrywała :)

Sprawdzamy, które buty lepiej pasują
Fryzjer też musi pracować czasem na wysokościach

Te zdjęcia robiła Marta, jak się przyjrzycie, to znajdziecie ją na niektórych zdjęciach :)

Moje parametry naświetlania

Co ja robię? 

Co ja paczę?

Upgrade modelki
Sprawdzam makijaż…
Sprawdzam fryzurę…

Coś sprawdzam…
razem z moją ekipą : Gosia, Michał, Michał, Magda i ja
Zojka sprawdza welon

Michał filmuje, a ja sprawdzam

Zauważyliście, że napis Star Wars można w lustrze przeczytać jako : Rats z RAW ?

Efekt końcowy, ale jeszcze nie ostateczny

Codziennik Artura Nyk – blog o fotografii reklamowej
backstage, sesja, Star Wars
komentarz

25 czerwca 2012

| przez Artur Nyk

Kaliber bez prądu

Hip hopu to ja raczej nie słucham, choć miałem nawet okres gdy mój asystent przynosił dużo takiej muzy i parę kawałków wpadło mi w ucho. Na przykład jeden taki o Trabancie :)

Ale nazwa Kaliber 44 nawet mnie coś mówi. Dałem się więc namówić by iść na ich koncert na Mariackiej. To co mnie zainteresowało to dosyć oryginalny sposób zorganizowania sceny. Chłopaki i dziewczyny ( Marika m.in. tam była ), występowali na balkonach i w oknach po obu stronach ulicy. Jeszcze ciekawsze było to , że zaprosili górniczą orkiestrę dętą. Już sobie wyobrażałem starszych panów z brzuszkami, grającymi razem z Kalibrem :)

Gdy dotarliśmy na miejsce, trochę się rozczarowałem, bo zamiast całej orkiestry było tylko kilku muzyków z trąbkami. Czapki z piórami mieli, więc można ich zaliczyć jak orkiestrę górniczą.
Całą ulicę wypełniał dziki tłum ludzi czekającymi na początek koncertu. Gdy wreszcie się zaczął to od razu się skończył. Kaliber zamilkł i tylko na wielkim ekranie widzieliśmy jak rozpaczliwie dają znaki : nie ma prądu, nic nie działa!
Po paru minutach ktoś włączył odpowiednią wtyczkę do kontaktu i chłopaki znowu mogli zacząć grać.
Po chwili sytuacja się powtórzyła, znowu padło zasilanie. W tym momencie myślałem już, że nie posłucham sobie koncertu.

I nie wiele się pomyliłem. Prąd się wprawdzie pojawił wreszcie na stałe, posłuchać niewiele mogłem, bo niewiele było słuchać.
Akustyk był prawdopodobnie głuchy, bo nie reagował na wołania chłopaków – Panie akustyku! Mniej basu!!!

Mniej więcej brzmiało to tak : Brrrrrrrr…normalnie….grrrrrrrr…..porze……..wrrrrrrrrr…..raz…brrrrrr…….gorzej….grrrrrrrr
Na szczęście trąbki trochę było słuchać i czasem nawet Marice udało się przedrzeć przez zaporę stawianą przez akustyka. A ja nie stałem na drugim końcu ulicy gdzie dźwięk miał prawo być kiepski, tylko parę metrów obok akustyka.
Wielka szkoda, bo mógł z tego wyjść fajny koncert, a wyszedł wielki hałas…

Czerwone pióra na głowie i trąbka w dłoni, od razu widać, że to hip hop :)
Codziennik Artura Nyk – blog o fotografii reklamowej
muzyka, ni to ni owo
komentarz

21 czerwca 2012

| przez Artur Nyk

Do zdjęć trzeba mieć szczęście :)

W ubiegły piątek robiłem kolejną sesję dla Orlenu. Musieliśmy uzupełnić kilka tematów z różnych działów. Ponieważ do jednego zdjęcia potrzebowałem dobrą pogodę, z wielką obawą patrzyłem na niebo, było po prostu zachmurzone. Ale ajfon mówił mi, że pogoda będzie dobra i wyjdzie słońce. Uwierzyłem mu na słowo i przygotowywaliśmy plan. Patrzyłem cały czas na niebo, a tu ciągle chmury i chmury…
 W końcu wszystko było gotowe poza słońcem. I wtedy nie wiadomo jak zrobiło się ładnie, zaświeciło słońce. Rzuciłem się do fotografowania i ledwo skończyłem znowu wielka chmura zasłoniła słońce. I jak tu nie stwierdzić, że aby zrobić dobre zdjęcie trzeba mieć po prostu szczęście? :)

Kolejny plan był w biurze. Jak zwykle na ustawienie lamp było mało miejsca, ale na szczęście ponieważ był to parter, postawiłem generator za oknem i w ten sposób zafundowałem sobie własne promienie słońca wpadające do biura. I znowu miałem szczęście, bo gdyby biuro było na przykład na drugim piętrze miałbym duże problemy.

Ostatni plan zdjęciowy był na hali produkcyjnej gdzie rozlewane są oleje. I znowu szczęście mi dopisało. Ponieważ trzeba było poczekać na przezbrojenie linii, Kamila zabrała nas na obiad. I to prawdziwy, żadne tam typowe sesyjne jedzenie czyli pizza :)

PS. Na tej sesji swój chrzest bojowy przeszła osłona przeciwsłoneczna na komputer z Lastolite. Kupiłem ją już dosyć dawno, ale ciągle nie było okazji jej użyć w warunkach bojowych. W dwóch słowach powiem tak : to działa. Rozkłada się łatwo, na tej samej zasadzie co blendy. Bez problemu wejdzie tam nawet laptop 17″, moja trzynastka miała tam mnóstwo miejsca. Materiał  nie przepuszcza absolutnie żadnego światła, a mała klapka umożliwia zajrzenie do środka przy całkowitym wyciemnieniu. Można też zdjąć całą ściankę przednią, albo zrobić szparę by mieć dostęp do klawiatury.

Zdjęcia z backstage’u : Anna Burek

Spokojnie, ja tu nic dzisiaj nie oleje :)

Czy to klatka na króliki? – spytał ktoś
W tej klatce najlepiej czuje się laptop
Każde miejsce jest dobre na wypicie kawy

Zawsze marzyłem o spokojnej pracy w biurze 

Mieliśmy inny pogląd co do tego zdjęcia…
Byłem tu przyparty do muru… Kiedy wymyślą wyświetlacze ruchome tak jak w aparatach? 
Po dobrym obiedzie będzie dobre zdjęcie

Life View jest idealne do precyzyjnego kadrowania

Codziennik Artura Nyk – blog o fotografii reklamowej
ajfon, backstage, Elinchrom, sesja, sprzęt
komentarz

21 czerwca 2012

| przez Artur Nyk

Szabelka znowu zwycięża

Byłem wczoraj w Bielsku na gali z okazji finału konkursu fryzjerskiego. Było sushi, pyszne kanapki, napoje i to, co najważniejsze, zwycięstwo Tomka Szabelki. Jury konkursu Hair Revolution uznało, że praca Tomka jest najlepsza i w związku z tym Tomek jedzie na największy na świecie konkurs do Japonii. W ubiegłym roku brało w nim udział 1200 fryzjerów, którzy czesali jednocześnie w jednej hali!
Cieszę się z sukcesu Tomka, tym bardziej, że szacowne jury oceniało prace tylko na podstawie nadesłanych fotografii. A w tym przypadku były to moje fotografie. Miło było potem usłyszeć od kilku osób z jury, że podobały im się moje zdjęcia :)

Od pięciu czy sześciu lat współpracuję z Tomkiem przy sesjach i coraz bardziej dzięki temu rozumiem, jak włosy powinny się układać, a jak nie. Czasem nawet uda mi się zwrócić mu uwagę, że coś powinien poprawić :) I ciągle się przekonuję, że fryzjerstwo ma taką samą ilość złożonych problemów, jak fotografia. Nic nie jest tak proste, jak może się wydawać.

Tomek wybrał sobie modelkę, która w Japonii musi zostać zauważona: blondynka, 190 w szpilkach. Nic tak podobno nie podoba się Japończykom, jak super wysoka blondynka, na którą, by popatrzeć, muszą zadzierać głowę :)
To w listopadzie trzymamy za Tomka znowu kciuki :) Oby Jokohama była szczęśliwa :)

Tomek musiał wspiąć się na najwyższy poziom swoich umiejętności

Efekt finalny 

Światło miałem bardzo proste, dwie lampy. Z lewej octa 175 cm, z prawej strip 135 cm, który tylko delikatnie wypełniał główne światło.

na koniec 

Codziennik Artura Nyk – blog o fotografii reklamowej
backstage, Elinchrom, sesja
komentarz

20 czerwca 2012

| przez Artur Nyk

Czyj to pogrzeb czyli biegamy z trumną po mieście

Przyznam się bez bicia, nie chodzę do teatru co tydzień, a raczej rzadziej (z akcentem na „rzadziej”). Teatr uliczny też mnie nie pociąga, utknęło mi w pamięci parę przedstawień z festiwalu w Jeleniej Górze sprzed wielu lat i dzięki temu takie przedstawienia kojarzą mi się z abstrakcyjnymi działaniami dziwnych aktorów w dziwnych ciuchach.
Dlatego, gdy Marta wyciągała mnie we wtorek na przedstawienie teatru ulicznego, mój entuzjazm był ograniczony… Ale Marta wiedziała, co robi, bo tym razem był to Teatr przez duże T. Od pierwszych chwil wciągnąłem się w akcję z nieodłącznym ajfonem w ręce.

Historia była prosta: oto mamy pogrzeb mamy, na którym syn z żoną oraz kilku kuzynów (w tym jeden na wózku), dwóch wynajętych gości z firmy pogrzebowej i jedna siostra zakonna próbują dotrzeć na cmentarz. Ale tu sprawa się komplikuje, gdyż wszyscy mówią po francusku i nie mogą się z nikim dogadać. Skoro więc nikt nie potrafi im wytłumaczyć, jak dojść na cmentarz na Sienkiewicza, postanawiają sami znaleźć miejsce godne pochówku.
A w rozkopanym centrum Katowic aż roi się od takich miejsc. Tak przynajmniej im się wydaje….

Jeszcze nigdy nie zrobiłem ajfonem 150 zdjęć w ciągu godziny :)  Zapraszam na relację z przedstawienia.

Jak ściągnąć kuzyna z murku? Oczywiście, niech skacze do kosza na śmieci

Kontynuuj →

ajfon, do kawy, sztuka
komentarz
1 2 3 →

© Artur Nyk

↑

Polityka plików cookies

Mamy ciasteczka, bo tak trzeba. Odwiedź stronę Polityka plików „cookies” aby dowiedzieć się więcej.

Close